Na wczoraj zaplanowana była głodówka, ale mimo iż wytrwałam, nie było to dla mnie łatwe w porównaniu do trybu życia sprzed roku. "Ciągło" mnie do jedzenia, a jak nie do jedzenia to po kolei do soków, kawy mrożonej i koktajli. A jak wyglądały u mnie głodówki sprzed roku? Trudno mi w to teraz uwierzyć, ale nie miałam, żadnych problemów, nawet z głodówkami trwającymi tydzień. Właśnie to doprowadziło mnie do tych 38kg. Te dobre czasy :# Ważne jest to co tu i teraz, ważne że nie sięgłam wczoraj po jedzenie. Ale ciągle, obawiam się dziś i jutra. Nie tylko z resztą jutra, kolejnych dni, tygodni, miesięcy. Wiem, już, że nie będzie łatwo, a w najbliższym czasie nadejdą te dni, w których będę musiała zjeść pizze ze znajomymi, i nie będę mogła ukryć niejedzenia. Kocham wyjazdy, podróże, byle tam gdzie nie będę musiała jeść. Wprawdzie znam pewne sposoby na przeczyszczenie, bez tabletek, ale czuję że to nie zawsze wystarczy. Ah no i wczorajszy dzień, pod względem a'la ćwiczeń, uważam za zaliczony ;) Mimo iż, nie biegałam, ani nie robiłam turbo spalania, cały dzień obracał się w morderczych porządkach. Jakkolwiek to brzmi, byłam wykończona. Od rana, całe 3 piętra sprzątania, potem zabrałam się za koszenie podwórka, jeszcze nie tylko swojego, haha, w końcu jestem taka uczynna, że pomogłam sąsiadom. Przynajmniej zapomniałam, o jedzeniu.

A dziś, eh pozostało mi tylko modlić się, żeby mnie nie kusiło. Będę musiała zjeść obiad z rodzicami, ale rzecz jasna postaram się włożyć do ust tyle ile mi się zmieść a potem, to wszystko wypluć. Po obiedzie, nie będę musiała się już martwić kontrolą osób trzecich, jedynie ja będę musiała się spiąć. I jeśli dobrze pójdzie, a mam taką nadzieję, to dzisiejszy dzień, też będzie głodówką. I kiedy tylko będę mogła, będzie głodówka.
Postanowiłam też, że założę nowego tumblra z thin-spiracjami, gdzie będę mogła dodawać te najbardziej inspirujące mnie zdjęcia. Jak tylko w miarę go ogarnę, podeślę Wam tutaj na bloga, linka ;)


No i spodziewajcie się posta pod wieczór :*
Te obawy to ten moment kryzysu, w którym szuka się wymówek - strach przed porażką, która kusi. Trzymaj się myśli, że kryzys minie, a Ty znowu wrócisz do tych momentów, w których byłaś najsilniejsza :)
OdpowiedzUsuńMuszę, oj muszę się trzymać takich myśli, bo w innym razie, czeka mnie porażka.
UsuńWażne, że sobie zajęłaś myśli sprzątaniem, a nie jedzeniem,ono oddala nas od celu, pamietaj! grrr. Szczerze też się obawiam, że mimo ogromnej motywacji też zawalę, ale trzeba byc dobrych myśli i pod ręką mieć zawsze motywację prawda? :)
OdpowiedzUsuńO tak, sprzątanie pomogło :)
UsuńNie wiem, ciężko mi pochwalać to, co robisz, ale rozumiem, że to Twój wybór i go szanuję. Pamiętaj jednak, że całe życie nie będziesz mogła tych głodówek prowadzić, a wtedy waga zacznie szybko powracać, więc to w sumie daremne. Sama przeprowadziłam jedną 7-dniową oraz jedną 4-dniową w celach zdrowotnych i uwierz- waga tak jak szybko leci w dół, tak samo szybko potem wraca, jakkolwiek byś nie starała się temu zapobiec. A szkoda, bo uwierz, sama wolałabym, aby było inaczej- jak na moje nie jeść przez tydzień jest prostszym sposobem niż trzymać się diety, bo szybciej, łatwiej, z dnia na dzień widzisz różnicę. Ale czy jest to w ogóle skuteczne na dłuższą metę? ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najlepiej. Trzymaj się ;]
Wtedy kiedy tylko mogę, będę trzymać się głodówek, niestety ze względu na to, że jak już coś jem, głównie związane to jest z rodzicami, to to coś jest mega kaloryczne i duże, więc psuje mi cały tydzień :/
OdpowiedzUsuń