Eh już jutro rozpoczęcie roku. Jak mi szło moje głodowanie? Dobrze, ale mogło być lepiej. Nie jadłam nic ale często łapałam się na soczkach, napojach gaziwanych itd. To po prostu z nudy. Ciągle przez ostatnie dwa tygodnie siedziałam w domu przed telefonem i telewizją. Wprawdzie ostatni tydzień z naciskiem Na 3 ostatnie dni wraz z dzisiejszym dały mi mocny wycisk do tego stopnia że nie czuję nóg. Ale przejdźmy do faktu iż jutro idę do nowej szkoły na rozpoczęcie roku. Rano od 8:00 msza, potem przejazd do szkoły a tam od 9:30 uroczyste rozpoczęcie, prawdopodobnie do 11 albo nawet i dłużej :/ Tłok, upał nowi i ci mniej nowi znajomi. Potem będę starać się jak najszybciej zmykać do domu. Nie iść na żadne miasto, znaleźć się w domu. Wprawdzie wczoraj mieliśmy spotkanie w nowej szkole. Cała klasa wychowawca, dyrektor oprowadzanie po szkole. Z Facebooku znamy s ie5 trochę ale to nie to samo. Wszystkich imion nie zapamiętałam. Starałam się zrobić dobre wrażenie, chyba mi się udało ;) ale hmm inni. Raczej prawie wszyscy wydają się w porządku, z kilkoma dziewczynami oglądałam, poznałam dwóch chłopaków. Do nowej szkoły idę z dwoma koleżankami ze starej klasy. I tutaj pojawił się problem. Przyjaźnimy się, z jedną trzymałam bardzo blisko ale przez ostatni rok nasze relacje strasznie się pogorszyły głównie przez nią, nie mnie. Razem jechałysmy w busie wczoraj wszystko było ok dopóki nie przyszła dziewczyna z mojej przyszłej klasy i nie zaczęły gadać ( j uz5 trochę się znają ). Zostałam diamentarlanie odrzucona kiedy już byliśmy na hali. Czułam się jak reszta dziewczyn ale tych które naprawdę nikogo nie znają. Weszłyśmy do klasy a tam... ławki na dwie osoby. Haha, byłam pewna że będę siedzieć razem z nią ale tamta dziewczyna spytała się jak czy siedzą razem. Ja wtedy się odezwlam " nie, chodź siedzieć ze mną " i takie żałosne prośby leciały w stronę starej koleżanki idę mnie i tak nowej dziewczyny. W końcu koleżanka odpowiedziała " uzgodnijcie to międZy sobą" janapierałam żeby siedziała ze mną. A koncowo siadłyśmy jakoś we trzy w tej ławce. Ale po prostu taką sytuacja mnie zamurowała. Przez podstawówkę, całe gimnazjum nawet w głupiej klasie "0" byłyśmy zawsze razem. No ale cóż nie załapałam się. Nie wiem co teraz w końcu będzie. Kto z kim będzie siedział W ławce. Niby blaha sprawa ale mimo to zabolało. Wprawdzie po tym jak nasze kontakty się zerwaly nie chcaialm siedzieć z nią razem, teraz nie wiem co myśleć. Ona jest trochę toksyczna. Kocha być w centrum uwagi robi wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę chłopaków. Przy rodzicach czy "babciach z kotami" jest miła i uprzejma, udaje grzeczną dziewczynkę. A potem przy znajomych i blizszych kolezankach pokazuje rogi. Przeklina, wywyższa się itd. Jest raczej fałszywą. Ja mam mentalnoac5 hippisa haha. Kocham wszystkich i wszystko ;) ale czasami pewnych sytuacji nie toleruję. Zmieniając ciut temat. Szkoła jest ogromna, niby prowadzono nas ale czy trafię za pierwszym razem do klasy tego nie jestem pewna. No i pociesza mnie fakt Iza nie będzie żadnej stołówki, dożywiania. Nie to co w poprzedniej szkole. Mamy sklepik w szkole ale zamiaru chodzić do niego nie mam. Trochę się obawiam że będą pytać oni. Gdzie jakaś drożdżówka, bułka czy kanapka. No ale nie, nie ugnę się. A Wy jecie w szkole? Jak sądzicie się z pytaniami dotyczącymi jedzenia?
No i drugą sprawa. Ostatnio mama zaciagnęła mnie do psychologa. Normalny dzień. Po południu przyszła mama sprawdzić porządek w pokojach i łazience. Byłam w swoim pokoju kiedy z krzykiem wbiegła do mnie i spytała czy wymiotowalam?! Ja oczywiście zaprzeczalam, bo głowy do sedesu nie włożyłam od ponad roku i z bulimią zwyciężyła kiedy rodzice się o tym dowiedzieli. Od tego czasu są strasznie wyczuleni na moje nie jedzenie. W końcu doszło do mojego płaczu A mam powiedIala ze jedziemy do psychologa. Po południu na 16 już tam byliśmy. Bałam się że psycholog przeniknie przez całą mnie, że mam dowie się ze się odchudzam. Na szcescie chyba trafiłam do złego psychologa ;) ale mam mieć niby wizytę w ta sobotę nie odnośnie ochudzania ale mojego stanu depresyjnego. Ja nadal nie chcę jechać i będę się upierał nad tym żeby nie jechać mimo że Pani psycholog jest mega młoda i fajna ale i tak nie mam zamiaru wracać.
ja nie jem w szkole, ale z klasą mam raczej słaby kontakt, więc nikt nie zwraca na to uwagi
OdpowiedzUsuńJa tez nie mam stolowki w Zawodowce, tylko w gim byla. Rzadko kiedy jadlam w szkole,gdy bylam na diecie motylkowej czesto jakas bulke z ziarniami albo ciemny chleb z warzywami.
OdpowiedzUsuńTez bylam u psycholog ale w sprawie mojej demoralizacji i tez Ci powiem kiepska byla :P he he.
Witaj w klubie z ta hipsterka. Ogolnie nikogo bym nie skrzywdzila, ani uderzyla... to zawsze ja daje sie ponizac. Nie umiem uniesc glowy do gory... jestem jedna a ich jest setki !
Pozdrawiam zycze powodzenia w nowej szkole :)
Powodzenia w nowej szkole! Ja nigdy nie jadłam przed i w trakcie szkoły, ale teraz zamierzam to zmienić:) Zdrowe i regularne, chociaż małe posiłki, dodają wiele energii! Trzymaj się:*
OdpowiedzUsuńPróbowałam nie brać jedzenia do szkoły, ale wtedy miałam okrutne napady i chwile zwątpienia. Wolę dokładnie zaplanować rozkład warzyw, które kiedy jem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Monique z bloga http://by-monique.blogspot.com/
PS. Jak tam w nowej szkole? Czekam na post.
unikaj wymiotowania , trzymaj się
OdpowiedzUsuńHej kochana! Uwielbiam Twojego bloga :* Czy jest szansa na to, że się zaprzyjaźnimy? Szukam takiej osoby z, którą mogłabym się wspierać.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga www.superskinnygirl.blogspot.com
prawnik prawo spadkowe rzeszow
OdpowiedzUsuń